Ryk gwałconych kobiet idzie przez pokolenia. Mało kto się nim przejmuje |
||
|
||
|
||
Umundurowane Niemki pojmane przez amerykańskich żołnierzy czekają na transport do obozu jenieckiego (Fot. Horace Abrahams / Getty Images)
|
||
Kobiety bierze się publicznie. Z zasady się nie bronią. Cichną pod naporem. Przemarsz armii sprzymierzonej bywa klęską równą wejściu wroga. | ||
|
||
– O Boże, Boże! – wołają żołnierki z
niemieckiego batalionu kobiecego. Drżą na całym ciele. Po nieudanym
kontrataku gdzieś nad Odrą, między Kostrzynem a Mieszkowicami, dostały
się do sowieckiej niewoli. Koteczki – zapisuje w dzienniku 21
lutego 1945 r. Władymir Gelfand – walczyły na lewej flance jego
oddziału. Chciały pomścić zabitych na wojnie mężów, lecz ich
batalion został rozbity w puch. Radziecki podporucznik, rocznik 1923,
nie wie, co ostatecznie zrobiono z kobietami. Odnotowuje tylko
zaskoczenie żołnierzy tym niechcianym darem. Ciąć szmaty piłami,
zaczynając od narządów rodnych – proponują. Sam,
dodaje, zlikwidowałby je w jakiś mniej wyszukany sposób. |
||
Lejtnant Władymir Gelfand (siedzi), żołnierz Armii Czerwonej, autor pamiętnika pisanego na bieżąco w latach 1941-46 Fot. Domena publiczna | ||
|
||
Barlinecka selekcja Miesiąc później, we wtorek 20 marca, w Moryniu starszy sierżant Andriejew opowiada Władymirowi szczegóły związane z pojmaniem innego batalionu kobiecego. Znają się od dawna. Stoją kwaterą w jednym z piękniejszych miasteczek dawnej Nowej Marchii brandenburskiej. Rybacka osada przeszła w ręce Armii Czerwonej bez strzału. Niemieccy mieszkańcy uciekli. Powitało ją kilkudziesięciu robotników przymusowych. Żadnych zniszczeń. Nieopodal jezioro. Pogoda dopełnia idylli – zmienna jak w marcu, niemniej słońce z dnia na dzień grzeje mocniej. Chwilami temperatury prawie letnie. Podczas walk o niedaleki Barlinek, wtedy Berlinchen, oddział piechoty, w którym służył Andriejew, zostaje zaatakowany przez batalion kobiet. Uzbrojone w karabiny nacierają tyralierą w trzech szeregach. Rząd czwarty tworzą wspierający je mężczyźni. Dobrze okopanym żołnierzom radzieckim serca o mało nie wyskoczą z piersi. Dowództwo nie wydaje rozkazu strzelania. Dopiero gdy rozzuchwalone sowieckim milczeniem Niemki zbliżą się do okopów, z flank odzywają się karabiny maszynowe. Gęsto padają zabici. Szczególnie, można się domyślać, w ostatnim szeregu. Kobiety rzucają broń i uciekają w panice jedną z ulic miasta. Tam wpadają w ręce radzieckich żołnierzy, którzy podejmują je z mieszaniną nienawiści, radości i poczucia triumfu. Nieszczęśliwe wojowniczki trą oczy i zawodzą: – O Boże, Boże, Boże! Ich lament Władymir zapisuje fonetycznie i, jak zaznacza niemiecka wydawczyni źródła Elke Scherstjanoi, wielokrotnie poprawia. Chce oddać dobrze to, co najwyraźniej często słyszy: (Oj, Gote, Gote, Gote). Rosyjski zapis brzmi autentycznie. Prowadzi, jak się zdaje, do dialektu dolno- i środkowoniemieckiego, gdzie „Gott” bywa wymawiany jak „Gote” właśnie. Okazuje się, kontynuuje Andriejew, że w batalionie służą mężatki i panny. Żołnierze dokonują selekcji. Najpierw przesłuchują dwie 19-letnie rosyjskie ochotniczki i bez dyskusji je rozstrzeliwują. Następnie wydzielają kobiety zamężne i mające krewnych w tej samej jednostce. Tekst nie jest w tym miejscu jasny. Chyba i one giną. Na własne życzenie – sugeruje podporucznik Gelfand za swoim informatorem. Meldują się jako żony oficerów, których obie strony traktują z tą samą bezwzględnością. Naprawdę interesują radzieckich strzelców jedynie panny. Najmłodsze mają po 17 lat. „Łup” zostaje rozdzielony pomiędzy łóżka, gdzie żołnierze poddają dziewczęta rozlicznym eksperymentom. Lepiej spuścić zasłonę na szczegóły – wycofuje się Gelfand. Przerażone Niemki nie opierają się młodym żołnierzom. Odwrotnie, błagają, by z nimi spali, chroniąc przed pohańbieniem przez starszyznę. Do szczęściarzy zalicza się również sierżant Andriejew. Udaje mu się wybrać najmłodszą żołnierkę. W jej uroczych oczach dostrzega blask szmaragdowych łez skruchy. Zaprowadzona na kwaterę odmawia zaspokojenia jego niecierpiącej zwłoki sprawy. Kręci przecząco głową i szepce, że jest dziewicą. Wyznanie to tym bardziej rozpala naszego bohatera – zapisuje z nutką ciepłej ironii Władymir. Dziewczę wciąż się opiera – dopóki Andriejew nie wyciągnie pistoletu. Wtedy cichnie i drżąc, opuszcza rajtuzy. Zniecierpliwiony Rosjanin zmierza prosto do celu. Nie dowierza oświadczeniu o cnocie. Umiesz się ruchać? – pyta bez ceregieli. Zapada cisza. Żołnierz ponownie wskazuje na broń. Niemka, widząc jego stanowczość, przytakuje parokrotnie: Zrobię dobrze. Sierżant ostrzega ponownie: Tylko dobrze, a nie źle – przy czym słowa „dobrze” i „źle” wypowiada po niemiecku. Dziewczyna „sama” przyciąga do siebie Andriejewa, który z radością rejestruje pęknięcie błony dziewiczej. Nastolatka wydaje okrzyk bólu, potem żałosny jęk, wreszcie zmusza się do uśmiechu. Sierżant obdarowuje ją sukienką i z satysfakcją obserwuje, jak oszołomiona, lecz wesoła wychodzi ubrana po cywilnemu do towarzyszek niedoli. |
||
|
||
Żołnierze niemieccy oraz kobiety wzięci do niewoli przez żołnierzy amerykańskich w marcu 1945 r. Fot. Robert Capa / Getty Images | ||
|
||
Przejście frontu Oknem wystawowym piekieł, zainscenizowanym dla pognębienia i poniżenia człowieczeństwa, nazwał obrazowo przejście frontu Stanisław Vincenz. Pokaz, który pisarz oglądał na Węgrzech, w kraju sojuszniczym Trzeciej Rzeszy, rządzi się własnymi prawami i ma, rzec można, interaktywny charakter. Wykorzystując głęboką wiedzę na temat naszych atawistycznych skłonności, diabelscy projektanci szkicują ogólne ramy wystawy. Potem przyglądają się ludzkiej pomysłowości. Wtapiają się w tłum, podszeptują, ale nie podpowiadają konkretów. Sprawdzają, czym ich zaskoczymy. Podkład muzyczny dramatycznej scenerii stanowi krzyk seryjnie gwałconych kobiet. Niemka z wyzwalanej przez Francuzów Tybingi nie może go zapomnieć po dziesięcioleciach. Ryk kobiet rozrywa ściany domów – odnotowuje Libussa von Krockow pod Słupskiem, gdy docierają pierwsze sowieckie zagony. Mało kto się nim przejmuje. Jest wojna, są żołnierze i baby – konstatuje czeski robotnik przymusowy obserwujący nad Renem gwałty wojsk amerykańskich. Na linii frontu, stwierdza Wilhelm Reich, kobieta spada do roli klozetu. Amerykański psychiatra wie, co mówi. Urodził się u schyłku XIX w. pod Lwowem. Od 1914 r., początku pierwszej wojny światowej, maszerują tędy kolejne armie. Galicyjskie kobiety ledwo powłóczą nogami – zapisuje w dziennikach Izaak Babel podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Szczególnie dotyczy to Żydówek, gdyż w świecie narodów nikt nie bierze ich w obronę. Wojsko polskie jest o tyle lepsze od bolszewików, że nie równa wszystkiego z ziemią. Armia rewolucyjna przypomina rosyjskiemu pisarzowi niszczycielską lawę. Lecz przecież żołnierze perscy w pierwszym szerzej opisanym konflikcie europejskim zachowują się podobnie. Palą miasta. Zbiorowe gwałty są na porządku dziennym. Niejedna Greczynka przypłaciła je śmiercią – notuje współczesny wydarzeniom Herodot. Władymira Gelfanda opisy spotkań żołnierzy sowieckich z niemieckimi batalionami kobiecymi mrożą krew w żyłach. Mimo to są bliskie realiów swojego czasu i miejsca. W lutym 1945 r. Armia Czerwona błyskawicznym uderzeniem znad Wisły staje nad Odrą. Niemcy rzucają do boju ostatnie rezerwy. Przede wszystkim mniej czy bardziej siłą wcielanych do wojska „ochotników”, rekrutowanych spośród narodów sprzymierzonych i głodzonych jeńców radzieckich. Dziewczyny i młode bezdzietne kobiety służą w jednostkach pomocniczych Wehrmachtu od początku wojny. To jedna z nielicznych możliwości uniknięcia pracy w fabryce amunicji. Zarazem szansa na spełnienie marzeń o pięknym mundurze czy poznaniu smaku przygody. Nikt nie wybiera czasów, na które przypadnie jego młodość. Jęk kobiet towarzyszy zajmowaniu Niemiec i krajów sojuszniczych. Jeśli na wschodzie jest głośniejszy, to dlatego, że wojna ma tu od początku zupełnie inny przebieg niż na zachodzie, a masy żołnierzy są liczniejsze. Kobiety bierze się publicznie. Z zasady się nie bronią. Cichną pod naporem, jak Greffowa w „Blaszanym bębenku”. Bliscy chowają się za nimi. Odwet kosztuje zbyt wiele i dotyka nawet osoby postronne. Przynajmniej od czasów Cycerona wiadomo, że przemarsz armii sprzymierzonej bywa klęską równą wejściu wroga. Jeśli jednak porównywanie ma sens, to nie jest nim zestawienie pobieżnych podobieństw, lecz wydobywanie różnic. Wymęczeni wojną Polacy nie szczędzą sowieckim żołnierzom ciepłego słowa. Wyrażają się prawie z miłością o Rosji – stwierdza Gelfand. Dziewczęta z podziwem pozdrawiają wyzwolicieli – dodaje gdzieś między Żninem a Janowcem. Relacje, także z Kresów, potwierdzają, że Armię Czerwoną wita się na ziemiach polskich z radością większą, niż gotowi jesteśmy dzisiaj przyznać. Każdy objaw wdzięczności rozbraja żołnierza – zauważa Vincenz na Węgrzech. Gelfand nie kryje wstydu z powodu zachowania swoich żołnierzy w Polsce. Przekroczywszy granicę Niemiec, nie potrafi wykrzesać współczucia: Niemcy stoją w ogniu, a człowiek się jakoś raduje, przyglądając się tej złej grze. Śmierć za śmierć, krew za krew. Nie szkoda mi (...) tych zwierząt. Żołnierze radzieccy są wreszcie na terenie wroga. W kraju niczyim – stwierdza Władymir. Przez pierwsze dni obowiązuje zasada bezkarności. Wokół wszystko płonie. Jak nie wskutek ostrzału sowieckich katiusz, to w wyniku nalotów anglosaskiego lotnictwa, które zmienia w ruinę jedno miasto za drugim. Na koniec Świnoujście. Do Berlina pozostało sto kilometrów. Oficerom trudno karać młodych żołnierzy. Przeszli kawał drogi. Z domów wyrwano ich lata temu. Na wojnie zdziczeli i zapomnieli, że istnieje inne życie. Im bliżej jej zakończenia, tym bardziej boją się śmierci. Bohaterstwo miesza się z okrucieństwem w sposób niemożliwy do rozdzielenia. |
||
|
||
Żołnierze sowieccy zaczepiają Niemkę na ulicy w Lipsku latem 1945 r. Fot. Domena publiczna | ||
Zły – kto źle nie czyni Przed wejściem we frontową strefę śmierci, pisał Anton Myrer, żołnierzy ogarnia delirium pożądania, które prawie odbiera przytomność. Amerykański pisarz uczestniczył w wojnie na Pacyfiku. Jego powieści służą jako podręczniki w szkołach dowodzenia. Liczy się przede wszystkim fizjologia i biologia gatunkowa. Jelita wyrzucają wszystko, co mogłoby przeszkadzać w ucieczce. Instynkt podpowiada: zanim zginiesz, rozsiej nasienie. Zdolności decyzyjne żołnierzy ogranicza niewyspanie. Niemniej reakcje żołnierzy, jak pokazuje na przykładzie Austrii węgierska badaczka Andrea Peto, nie są automatyczne. Gdzie przejęcie osady wiąże się z ciężkimi walkami, tam „odwetowe” gwałty dotykają nawet 40 proc. populacji kobiecej. Gdzie nie stawia się oporu, wskaźnik ten spada poniżej 6 proc. Na terenach rzadko zasiedlonych – jeszcze niżej. W wielkim wojsku, wiedział już Eurypides, swawola żołnierzy gorsza od ognia. Zły – kto źle nie czyni – mówi ustami Hekabe patrzącej na zagładę Troi i męki Trojanek. Faktycznie jest gorzej. Żołnierze przestają odróżniać zło od dobra. Najgorzej, gdy emocje i zmęczenie zmieszają się z alkoholem. Używek na wojnie nigdy nie brakuje. Już psalmy wspominają przebudzenie wojownika rozgrzanego winem. Myrer opowiada o pijanych amfibiach atakujących Japończyków. Gelfand wyznaje, że boi się pijackiej zgrai. Żołnierze nieprzerwanie piją, a wtedy palą, rabują, gwałcą. Na koniec umierają z przepicia i w wypadkach. Alkohol i gwałty to problem nawet w strefach oddalonych od frontu. Kamil Janicki w „Pijanej wojnie” przytacza skargi Brytyjek na zezwierzęcenie polskich lotników. Nie sposób przejść bezpiecznie obok ich baz. Gdy któraś z kobiet zabija agresora łyżką do butów, dowódcy się żalą. Rzecz jasna, inna jest tu skala problemu, lecz mechanizm ten sam. Każdy wylot jest dla lotnika wejściem w strefę śmierci. Lotnik jest więcej wart niż kobieta i czuje się w zasadzie bezkarny. Susan Brownmiller, autorka klasycznej rozprawy o gwałcie w kulturze, przekonuje, że podczas konfliktów ciało kobiece staje się ceremonialnym polem walki i miejscem parady zwycięstwa. Zapewne ma rację, choć mocniej podkreśliłbym, zwłaszcza w wypadku długich wojen, uwarunkowania natury biologicznej. I nie zapominałbym o diamentach. Znajdziemy je w każdej armii, szczególnie wśród żołnierzy doświadczonych. Za pomocą różnych forteli próbują ograniczyć zasięg dewastacji. Nie są w stanie zdziałać wiele, ale dokonują cudów. Diabłom na pohybel przenoszą cywilizację ludzką przez barbarzyńskie czasy. Bez nich dawno byśmy wyginęli. Autentyczne historie nieprawdziwe Relacja Władymira Gelfanda kipi autentyzmem w szczegółach. Od opisu „dobrowolnego” gwałtu w czasach, gdy, jak pisze Etgar Keret, dobrowolności było mniej niż gwałtów, aż po obdarowanie dziewczyny sukienką. Żołnierze rabują babską bieliznę – dziwi się Izaak Babel. To stary proceder. Kradną ją dla zaspokojenia ukrytych pragnień, jako fetysze, i na podarki. Dzięki nim nie muszą potem nazywać gwałtu po imieniu. W złych czasach tabuizuje się przemoc i związane z nią słownictwo, stwarza iluzję dobrowolności. Dotyczy to wszystkich stron. Mimo pozorów autentyzmu relacja Gelfanda nie odpowiada faktom. Pod Kostrzynem i Barlinkiem, ani chyba nigdzie indziej, nie doszło do ataku niemieckich batalionów kobiecych na pozycje sowieckie. Jednostek takich nie było w wojsku niemieckim. Relacja jest wyrazem odwiecznych żołnierskich pragnień. Gdy nad Morze Czarne przybyły amazonki, przekonywał Herodot dwa i pół tysiąca lat temu, Scytowie ani myśleli wojować z kobietami. Uradzili, że wyznaczą spośród siebie dziarskich młodzieńców, którzy przekonają je do życia z mężczyznami. Kronikarz nie wątpił, że plan się powiódł. Wydarzenia apokryficzne dotyczące kobiet rzadko zostają zapisane. Żołnierze nie chwalą się nimi, podobnie jak nastolatki nie chełpią się, poza swoim kręgiem rówieśniczym, fantazjami erotycznymi. Historycy lekceważyli tego typu relacje, traktując je jako fałsz w sensie faktografii „twardej”. Interesowali się nimi co najwyżej pisarze, od pewnego czasu także psychologowie. Cervantes, sam żołnierz, przytacza marzenia mężczyzn o pannach kąpiących ich nago. Ernest Hemingway, który zjechał niejedną wojnę, przywołuje historię żołnierza piechoty morskiej, który wrócił z Niemiec rok po zakończeniu wojny. W Ameryce nikt już nie chciał słuchać o jej okropnościach, powtarzał więc zasłyszaną od kolegów opowieść o odbiciu w Lesie Argońskim Niemek przykutych łańcuchami do karabinów maszynowych. Żołnierze nie idą na wojnę z radością. Gdy w koszarach przeniknie ich świadomość, że wojna blisko, zaczyna im brakować kobiet. Najpierw marzą o ostatniej przepustce. Zgarnę kilka dziwek – fantazjuje rekrut z powieści Myrera – przyskrzynię w pokoiku nie większym niż budka telefoniczna i powiem: nie mam za dużo czasu. Zdejmować majtki, nóżki do góry i po kolei. Następnie roją o łatwych kobietach wroga, które zawsze były cenionym łupem wojennym. Chłopcy wysyłani na wojny przeciw krajom ogarniętym rewolucją drżą na myśl o doświadczonych seksualnie proletariuszkach. Wyzwolenie, jeśli nie dotyczy własnego domu, pociąga. Żołnierzom włoskim wyruszającym do Afryki śnią się etiopskie piękności. Kolor skóry pobudza wyobraźnię. Amerykański żołnierz z opowiadania Toni Morrison przyłapuje koreańską dziewczynkę na wykradaniu pomarańczy ze śmietnika. Przestraszona, ale uśmiechnięta, proponuje mu „jum-jum”. Oferta „zrobienia laski” najwyraźniej wcześniej skutkowała. Dzieci najszybciej uczą się na wojnie. Tym razem żołnierz, zawstydzony przelotnym podnieceniem, zabija dziewczynkę. Zwyczaje wojenne, a tym bardziej ludzką mentalność, trudno zmienić. Nadzieje wiązano z rekrutacją kobiet. W Armii Czerwonej są one wszędzie. Reportaże Swietłany Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” nie mogły powstać gdzie indziej. Jednak ich tytuł myli. Prawda, że kobiety mają inną pamięć o wojnie, wielobarwną i dotykającą szczegółów, lecz zachowują się na wojnie podobnie jak mężczyźni. Pałają chęcią zemsty. Zabijają. Cieszą się nawet z gwałtów na kobietach wroga. Wiele relacji, nie tylko męskich, sugeruje, że są bardziej skore do rabunku i brutalniejsze, aczkolwiek wyznania takie mogą być wynikiem zderzenia kulturowych wyobrażeń o łagodnych kobietach z atawistyczną wojenną rzeczywistością. O męskich batalionach wroga żołnierki raczej nie marzą. Z trudem bronią się przed nadmiarem chętnych mężczyzn we własnych szeregach. Nie mogą wyjść z namiotu nawet za potrzebą. W irackim więzieniu Abu Ghraib podtekst tortur bywa jednak erotyczny. Amerykańskie żołnierki bawią się związanymi muzułmańskimi mężczyznami. Poniżają ich, zadają im ból, sznurują drutem genitalia. Kobiety na wojnie marzą przede wszystkim o miłości. Mimo że w tym punkcie poddają swoje wypowiedzi szczególnej autocenzurze, nie ma powodu im nie wierzyć. Nie różnią się od mężczyzn, którzy swobodniej mówią na te tematy. Wciąż marzę (...) o miłości, niechby już nawet do Niemki, jeśli będzie dostatecznie mądra, ładna, czysta, i jeśli będzie – przede wszystkim – wiernie kochała – rozmarza się Władymir Gelfand w Berlinie miesiąc po wojnie. Własnych kobiet się brzydzi. Traktuje je wszystkie jako „cichodajki”. Nie inaczej niż wcześniej Babel, który mawia o nich: „towarzyszki kurwy”. Żołnierze są wybiórczy. Gwałty wojenne im nie szkodzą, nawet w oczach kobiet. Wypinają pierś po medale, uwodząc łakome dziewczęta, gdy tymczasem żołnierki ukrywają swój udział w wojnie. W czasie powojennego niedoboru mężczyzn na pewno trudniej im realizować wojenne marzenia na czas pokoju. Prof. dr hab. Jan M. Piskorski – historyk, wykładowca akademicki, pracuje na Uniwersytecie Szczecińskim. Wykład wygłoszony w Bibliotece Miejskiej w Chojnie na zebraniu stowarzyszenia Terra Incognita |
© Wyborcza.pl
Das Dröhnen vergewaltigter Frauen geht durch die Generationen.Kaum jemand kümmert sich um ihn |
||
|
||
|
||
Von
amerikanischen Soldaten gefangene uniformierte deutsche Frauen warten
auf den Transport in ein Kriegsgefangenenlager (Foto: Horace Abrahams /
Getty Images)
|
||
Frauen werden öffentlich aufgenommen. In der Regel verteidigen sie sich nicht. Sie werden unter dem Druck still. Der Marsch einer alliierten Armee kann eine Katastrophe sein, die dem Eintritt des Feindes entspricht. | ||
|
||
- Oh Gott, Gott! - Die Soldaten des deutschen Frauenbataillons rufen. Sie zittern am ganzen Körper. Nach einem erfolglosen Gegenangriff irgendwo an der Oder zwischen Kostrzyn und Mieszkowice wurden sie von den Sowjets gefangen genommen. Kätzchen - schreibt Władymir Gelfand in seinem Tagebuch am 21. Februar 1945 - kämpften an der linken Flanke seiner Einheit. Sie wollten ihre im Krieg getöteten Ehemänner rächen, aber ihr Bataillon wurde in Flusen zerschlagen. Ein sowjetischer Leutnant, geboren 1923, weiß nicht, was den Frauen letztendlich angetan wurde. Er bemerkt nur die Überraschung der Soldaten mit diesem unerwünschten Geschenk. Schneiden Sie Lappen mit Sägen, beginnend mit den Fortpflanzungsorganen - sie schlagen vor. Sam, fügt er hinzu, hätte sie auf weniger raffinierte Weise liquidiert. | ||
Leutnant Władymir Gelfand (sitzend), Soldat der Roten Armee, Autor eines Tagebuchs, das 1941-46 regelmäßig geschrieben wurde. Public Domain | ||
|
||
Barlinek Auswahl Einen Monat später, am Dienstag, dem 20. März, in Moryń, erzählt Major Sergeant Andreyev Vladimir die Einzelheiten der Gefangennahme eines anderen Frauenbataillons. Sie kennen sich schon lange. Sie sind in einer der schönsten Städte des ehemaligen Neumarsches von Brandenburg untergebracht. Die Fischersiedlung ging ohne Schuss in die Hände der Roten Armee über. Die deutschen Bewohner flohen. Dutzende Zwangsarbeiter begrüßten sie. Kein Schaden. In der Nähe des Sees. Das Wetter vervollständigt die Idylle - wechselhaft wie im März, aber die Sonne wird jeden Tag wärmer. Manchmal ist die Temperatur fast Sommer. Während der Kämpfe um das nahe gelegene Barlinek wird Berlinchen, die Infanterieeinheit, in der Andreyev diente, von einem Frauenbataillon angegriffen. Mit Gewehren bewaffnet greifen sie in drei Reihen an. Die vierte Reihe besteht aus Männern, die sie unterstützen. Gut verankerte sowjetische Soldaten werden fast aus ihren Herzen springen. Das Oberkommando erteilt keinen Feuerbefehl. Erst wenn sich die deutschen Frauen, die von der sowjetischen Stille frech sind, den Gräben nähern, beginnen die Maschinengewehre von der Flanke aus zu sprechen. Die Toten fallen schwer. Insbesondere können Sie die letzte Zeile erraten. Die Frauen werfen ihre Waffen nieder und rennen panisch durch eine der Straßen der Stadt. Dort fallen sie in die Hände sowjetischer Soldaten, die sie mit einer Mischung aus Hass, Freude und Triumphgefühl aufnehmen. Die unglücklichen Krieger reiben sich die Augen und jammern: - O Gott, Gott, Gott! Władymir zeichnet ihre Wehklagen phonetisch auf und korrigiert sie, wie die deutsche Quellenverlegerin Elke Scherstjanoi betont, viele Male. Er will gut reflektieren, was er anscheinend oft hört: (Oh, Gote, Gote, Gote). Die russische Notation klingt authentisch. Es scheint zum nieder- und mitteldeutschen Dialekt zu führen, wo "Gott" manchmal "Gote" ausgesprochen wird. Andreyev fährt fort, dass verheiratete und unverheiratete Frauen im Bataillon dienen. Die Soldaten treffen eine Auswahl. Zunächst verhören sie zwei 19-jährige russische Freiwillige und erschießen sie ohne Diskussion. Dann trennen sie verheiratete Frauen mit Verwandten in derselben Einheit. Der Text ist zu diesem Zeitpunkt nicht klar. Ich denke, sie sterben auch. Auf eigenen Wunsch - schlägt Leutnant Gelfand nach seinem Informanten vor. Sie melden sich als Ehefrauen von Offizieren, die beide Seiten mit der gleichen Rücksichtslosigkeit behandeln. Sowjetische Schützen interessieren sich nur wirklich für Jungfrauen. Die jüngsten sind 17 Jahre alt. Die "Beute" ist zwischen den Betten aufgeteilt, wo die Soldaten die Mädchen verschiedenen Experimenten unterziehen. Besser den Schleier über die Details senken - zieht sich Gelfand zurück. Verängstigte deutsche Frauen widersetzen sich den jungen Soldaten nicht. Umgekehrt betteln sie darum, mit ihnen zu schlafen, um sie vor der Schande der Ältesten zu schützen. Sergeant Andreyev ist auch einer der Glücklichen. Es gelingt ihm, die jüngste Soldatin zu wählen. In ihren schönen Augen kann er das Leuchten smaragdgrüner Tränen der Reue sehen. Sie wird in sein Quartier gebracht und weigert sich, seine dringende Angelegenheit zu befriedigen. Sie schüttelt den Kopf und flüstert, dass sie eine Jungfrau ist. Dieses Geständnis entzündet unseren Helden umso mehr - schreibt Władymir mit einem Hauch warmer Ironie. Das Mädchen wehrt sich immer noch - bis Andrejew seine Waffe zieht. Dann lässt er nach und senkt zitternd seine Strumpfhose. Der ungeduldige Russe geht direkt zum Ziel. Er glaubt der Tugenderklärung nicht. Kannst du ficken? Fragt er ohne weiteres. Es herrscht Stille. Der Soldat zeigt wieder auf die Waffe. Die deutsche Frau, die seine Festigkeit sieht, nickt mehrmals: Ich werde es gut machen. Der Sergeant warnt erneut: Nur gut, nicht schlecht - die Wörter „gut“ und „schlecht“ werden auf Deutsch gesprochen. Das Mädchen "allein" ist von Andrejew angezogen, der glücklich den Bruch des Hymens registriert. Der Teenager stößt einen Schmerzensschrei aus, dann ein erbärmliches Stöhnen, und zwingt sich dann zum Lächeln. Der Sergeant gibt ihr ein Kleid und sieht zufrieden zu, wie sie verwirrt, aber fröhlich in Zivil zu ihren Gefährten des Elends geht. |
||
|
||
Deutsche Soldaten und Frauen, die im März 1945 von amerikanischen Soldaten gefangen genommen wurden. Robert Capa / Getty Images | ||
|
||
Durchgang der Front Das Ausstellungsfenster der Hölle, das zur Unterdrückung und Demütigung der Menschheit inszeniert wurde, wurde von Stanisław Vincenz im übertragenen Sinne benannt. Die Show, die der Autor in Ungarn, einem verbündeten Land des Dritten Reiches, gesehen hat, hat seine eigenen Regeln und ist, könnte man sagen, interaktiv. Mit ihrem profunden Wissen über unsere atavistischen Durchgang der Front. Das Ausstellungsfenster der Hölle, das zur Unterdrückung und Demütigung der Menschheit inszeniert wurde, wurde von Stanisław Vincenz im übertragenen Sinne benannt. Die Show, die der Autor in Ungarn, einem verbündeten Land des Dritten Reiches, gesehen hat, hat seine eigenen Regeln und ist, könnte man sagen, interaktiv. Mit ihrem profunden Wissen über unsere atavistischen Tendenzen skizzieren teuflische Designer den Gesamtrahmen der Ausstellung. Dann betrachten sie den menschlichen Einfallsreichtum. Sie fügen sich in die Menge ein, flüstern, schlagen aber keine Einzelheiten vor. Sie prüfen, was sie überraschen wird. Der musikalische Hintergrund der dramatischen Landschaft ist der Schrei von Frauen, die in Serie vergewaltigt wurden. Eine von den Franzosen befreite deutsche Frau aus Tübingen kann es nach Jahrzehnten nicht vergessen. Das Gebrüll der Frauen zerreißt die Wände der Häuser - bemerkt Libussa von Krockow bei Słupsk, als die ersten sowjetischen Leichen eintreffen. Kaum jemand kümmert sich um ihn. Es gibt Krieg, es gibt Soldaten und Frauen, sagt ein tschechischer Zwangsarbeiter, der die Vergewaltigungen amerikanischer Truppen am Rhein beobachtet. An vorderster Front, so Wilhelm Reich, fällt die Frau in die Rolle der Toilette. Der amerikanische Psychiater weiß, was er sagt. Er wurde Ende des 19. Jahrhunderts in der Nähe von Lemberg geboren. Ab 1914, dem Beginn des Ersten Weltkriegs, marschieren mehr Armeen auf diese Weise. Galizische Frauen können kaum ihre Füße mischen, schreibt Izaak Babel in den Tagebüchern während des polnisch-bolschewistischen Krieges von 1920. Dies gilt insbesondere für jüdische Frauen, da in der Welt der Nationen niemand sie verteidigt. Die polnische Armee ist so viel besser als die Bolschewiki, da sie nicht dem Boden entspricht. Die Revolutionsarmee erinnert den russischen Schriftsteller an zerstörerische Lava. Immerhin verhalten sich persische Soldaten im ersten weiter beschriebenen europäischen Konflikt ähnlich. Sie verbrennen die Städte. Gruppenvergewaltigung ist an der Tagesordnung. Mehr als eine Griechin bezahlte sie mit dem Tod - Herodot notiert zeitgenössische Ereignisse. Władimir Gelfands Beschreibungen von Treffen zwischen sowjetischen Soldaten und deutschen Frauenbataillonen sind erschreckend. Trotzdem sind sie nah an der Realität ihrer Zeit und ihres Ortes. Im Februar 1945 steht die Rote Armee mit einem Blitzschlag von der Weichsel an der Oder. Deutschland wirft seine letzten Reserven in die Schlacht. Zunächst mehr oder weniger zwangsweise "Freiwillige", die aus den alliierten Nationen rekrutiert wurden und sowjetische Kriegsgefangene verhungerten. Mädchen und junge kinderlose Frauen haben seit Kriegsbeginn in den Hilfseinheiten der Wehrmacht gedient. Dies ist eine der wenigen Möglichkeiten, um die Arbeit in einer Munitionsfabrik zu vermeiden. Gleichzeitig können Sie Ihre Träume von einer schönen Uniform verwirklichen oder den Geschmack des Abenteuers kennenlernen. Niemand wählt die Zeit seiner Jugend. Das Stöhnen von Frauen begleitet die Eroberung Deutschlands und alliierter Länder. Wenn es im Osten lauter ist, dann deshalb, weil der Krieg hier einen völlig anderen Verlauf hat als im Westen und die Zahl der Soldaten zahlreicher ist. Frauen werden öffentlich aufgenommen. In der Regel verteidigen sie sich nicht. Sie schweigen unter dem Druck, wie Greffow in "The Tin Drum". Lieben verstecken sich hinter ihnen. Vergeltungsmaßnahmen kosten zu viel und betreffen sogar umstehende Personen. Zumindest seit Cicero ist bekannt, dass der Marsch einer alliierten Armee eine Niederlage darstellt, die dem Eintritt des Feindes gleichkommt. Wenn der Vergleich jedoch sinnvoll ist, geht es nicht darum, oberflächliche Ähnlichkeiten zu vergleichen, sondern Unterschiede hervorzuheben. Die vom Krieg erschöpften Polen verschonen ihre warmen Worte nicht an die sowjetischen Soldaten. Sie lieben Russland fast, sagt Gelfand. Die Mädchen begrüßen die Befreier mit Bewunderung, fügt sie irgendwo zwischen Żnin und Janowiec hinzu. Berichte, ebenfalls von Kresy, bestätigen, dass die Rote Armee in Polen mit mehr Freude aufgenommen wird, als wir heute zugeben wollen. Jedes Zeichen der Dankbarkeit entwaffnet einen Soldaten, bemerkt Vincenz in Ungarn. Gelfand verbirgt seine Schande nicht über das Verhalten seiner Soldaten in Polen. Nachdem er die Grenze zu Deutschland überschritten hat, kann er kein Mitgefühl hervorrufen: Die Deutschen brennen, und Sie freuen sich irgendwie, wenn Sie dieses schlechte Spiel sehen. Tod für Tod, Blut für Blut. (...) Diese Tiere tun mir nicht leid. Die sowjetischen Soldaten sind endlich im feindlichen Gebiet. Im Niemandsland, sagt Wladimir. Das Prinzip der Straflosigkeit gilt in den ersten Tagen. Alles brennt herum. Wenn nicht als Ergebnis des Beschusses der sowjetischen Katyusha, dann als Ergebnis der angelsächsischen Luftangriffe, die eine Stadt nach der anderen in den Ruin verwandeln. Schließlich Świnoujście. Einhundert Kilometer bleiben nach Berlin. Offiziere haben es schwer, junge Soldaten zu bestrafen. Sie haben einen langen Weg zurückgelegt. Sie wurden vor Jahren aus ihren Häusern gerissen. Sie wurden wild im Krieg und vergaßen, dass es ein anderes Leben gab. Je näher es endet, desto mehr fürchten sie den Tod. Heldentum vermischt sich mit Grausamkeit auf eine Weise, die nicht getrennt werden kann.Tendenzen skizzieren teuflische Designer den Gesamtrahmen der Ausstellung. Dann betrachten sie den menschlichen Einfallsreichtum. Sie fügen sich in die Menge ein, flüstern, schlagen aber keine Einzelheiten vor. Sie prüfen, was sie überraschen wird. Der musikalische Hintergrund der dramatischen Landschaft ist der Schrei von Frauen, die in Serie vergewaltigt wurden. Eine von den Franzosen befreite deutsche Frau aus Tübingen kann es nach Jahrzehnten nicht vergessen. Das Gebrüll der Frauen zerreißt die Wände der Häuser - bemerkt Libussa von Krockow bei Słupsk, als die ersten sowjetischen Leichen eintreffen. Kaum jemand kümmert sich um ihn. Es gibt Krieg, es gibt Soldaten und Frauen, sagt ein tschechischer Zwangsarbeiter, der die Vergewaltigungen amerikanischer Truppen am Rhein beobachtet. An vorderster Front, so Wilhelm Reich, fällt die Frau in die Rolle der Toilette. Der amerikanische Psychiater weiß, was er sagt. Er wurde Ende des 19. Jahrhunderts in der Nähe von Lemberg geboren. Ab 1914, dem Beginn des Ersten Weltkriegs, marschieren mehr Armeen auf diese Weise. Galizische Frauen können kaum ihre Füße mischen, schreibt Izaak Babel in den Tagebüchern während des polnisch-bolschewistischen Krieges von 1920. Dies gilt insbesondere für jüdische Frauen, da in der Welt der Nationen niemand sie verteidigt. Die polnische Armee ist so viel besser als die Bolschewiki, da sie nicht dem Boden entspricht. Die Revolutionsarmee erinnert den russischen Schriftsteller an zerstörerische Lava. Immerhin verhalten sich persische Soldaten im ersten weiter beschriebenen europäischen Konflikt ähnlich. Sie verbrennen die Städte. Gruppenvergewaltigung ist an der Tagesordnung. Mehr als eine Griechin bezahlte sie mit dem Tod - Herodot notiert zeitgenössische Ereignisse. Władimir Gelfands Beschreibungen von Treffen zwischen sowjetischen Soldaten und deutschen Frauenbataillonen sind erschreckend. Trotzdem sind sie nah an der Realität ihrer Zeit und ihres Ortes. Im Februar 1945 steht die Rote Armee mit einem Blitzschlag von der Weichsel an der Oder. Deutschland wirft seine letzten Reserven in die Schlacht. Zunächst mehr oder weniger zwangsweise "Freiwillige", die aus den alliierten Nationen rekrutiert wurden und sowjetische Kriegsgefangene verhungerten. Mädchen und junge kinderlose Frauen haben seit Kriegsbeginn in den Hilfseinheiten der Wehrmacht gedient. Dies ist eine der wenigen Möglichkeiten, um die Arbeit in einer Munitionsfabrik zu vermeiden. Gleichzeitig können Sie Ihre Träume von einer schönen Uniform verwirklichen oder den Geschmack des Abenteuers kennenlernen. Niemand wählt die Zeit seiner Jugend. Das Stöhnen von Frauen begleitet die Eroberung Deutschlands und alliierter Länder. Wenn es im Osten lauter ist, dann deshalb, weil der Krieg hier einen völlig anderen Verlauf hat als im Westen und die Zahl der Soldaten zahlreicher ist. Frauen werden öffentlich aufgenommen. In der Regel verteidigen sie sich nicht. Sie schweigen unter dem Druck, wie Greffow in "The Tin Drum". Lieben verstecken sich hinter ihnen. Vergeltungsmaßnahmen kosten zu viel und betreffen sogar umstehende Personen. Zumindest seit Cicero ist bekannt, dass der Marsch einer alliierten Armee eine Niederlage darstellt, die dem Eintritt des Feindes gleichkommt. Wenn der Vergleich jedoch sinnvoll ist, geht es nicht darum, oberflächliche Ähnlichkeiten zu vergleichen, sondern Unterschiede hervorzuheben. Die vom Krieg erschöpften Polen verschonen ihre warmen Worte nicht an die sowjetischen Soldaten. Sie lieben Russland fast, sagt Gelfand. Die Mädchen begrüßen die Befreier mit Bewunderung, fügt sie irgendwo zwischen Żnin und Janowiec hinzu. Berichte, ebenfalls von Kresy, bestätigen, dass die Rote Armee in Polen mit mehr Freude aufgenommen wird, als wir heute zugeben wollen. Jedes Zeichen der Dankbarkeit entwaffnet einen Soldaten, bemerkt Vincenz in Ungarn. Gelfand verbirgt seine Schande nicht über das Verhalten seiner Soldaten in Polen. Nachdem er die Grenze zu Deutschland überschritten hat, kann er kein Mitgefühl hervorrufen: Die Deutschen brennen, und Sie freuen sich irgendwie, wenn Sie dieses schlechte Spiel sehen. Tod für Tod, Blut für Blut. (...) Diese Tiere tun mir nicht leid. Die sowjetischen Soldaten sind endlich im feindlichen Gebiet. Im Niemandsland, sagt Wladimir. Das Prinzip der Straflosigkeit gilt in den ersten Tagen. Alles brennt herum. Wenn nicht als Ergebnis des Beschusses der sowjetischen Katyusha, dann als Ergebnis der angelsächsischen Luftangriffe, die eine Stadt nach der anderen in den Ruin verwandeln. Schließlich Świnoujście. Einhundert Kilometer bleiben nach Berlin. Offiziere haben es schwer, junge Soldaten zu bestrafen. Sie haben einen langen Weg zurückgelegt. Sie wurden vor Jahren aus ihren Häusern gerissen. Sie wurden wild im Krieg und vergaßen, dass es ein anderes Leben gab. Je näher es endet, desto mehr fürchten sie den Tod. Heldentum vermischt sich mit Grausamkeit auf eine Weise, die nicht getrennt werden kann. |
||
Sowjetische Soldaten sprechen im Sommer 1945 eine deutsche Frau in einer Straße in Leipzig an. Foto Public Domain | ||
Schlecht - wer macht das nicht schlecht? Vor dem Betreten der Todeszone an vorderster Front, schrieb Anton Myrer, werden die Soldaten von einem Delirium des Begehrens überwältigt, das sie fast bewusstlos macht. Der amerikanische Schriftsteller nahm am Pazifikkrieg teil. Seine Romane dienen als Lehrbücher in Kommandoschulen. Am wichtigsten ist die Physiologie und Artenbiologie. Der Darm wirft alles weg, was Sie daran hindern könnte, zu entkommen. Der Instinkt sagt dir: Bevor du stirbst, säe den Samen. Die Entscheidungsfähigkeit der Soldaten wird durch Schlafmangel eingeschränkt. Dennoch sind die Reaktionen der Soldaten, wie die ungarische Forscherin Andrea Peto in Österreich zeigt, nicht automatisch. Wenn die Beschlagnahme einer Siedlung mit schweren Kämpfen verbunden ist, sind bis zu 40 Prozent von "Vergeltungsmaßnahmen" betroffen. weibliche Bevölkerung. Wo es keinen Widerstand gibt, fällt diese Rate unter 6%. In dünn besiedelten Gebieten - noch niedriger. Euripides wusste bereits, dass in der großen Armee die Scherze der Soldaten schlimmer waren als das Feuer. Der Böse - der nichts falsch macht - sagt mit dem Mund von Hekabe über die Zerstörung Trojas und die Qual der Trojaner. Es wird tatsächlich schlimmer. Soldaten hören auf, zwischen Gut und Böse zu unterscheiden. Es ist am schlimmsten, wenn Emotionen und Müdigkeit mit Alkohol vermischt werden. Drogen im Krieg fehlen nie. Die Psalmen erinnern bereits an das Erwachen des durch Wein erwärmten Kriegers. Myrer erzählt von betrunkenen Amphibien, die die Japaner angreifen. Gelfand gesteht, dass er Angst vor einem betrunkenen Haufen hat. Soldaten trinken ununterbrochen und rauchen, rauben und vergewaltigen. Am Ende sterben sie an Alkohol und Unfällen. Alkohol und Vergewaltigung sind auch in abgelegenen Gebieten ein Problem. Kamil Janicki zitiert in "Drunken War" die Beschwerden britischer Frauen über die Belästigung polnischer Flieger. Es ist unmöglich, sicher an ihren Basen vorbei zu kommen. Als eine der Frauen den Angreifer mit einem Schuhlöffel tötet, beschweren sich die Kommandeure. Natürlich ist das Ausmaß des Problems unterschiedlich, aber der Mechanismus ist der gleiche. Jede Abfahrt ist ein Eintritt in die Todeszone für den Flieger. Ein Flieger ist mehr wert als eine Frau und fühlt sich praktisch ungestraft. Susan Brownmiller, Autorin der klassischen Abhandlung über Vergewaltigung in der Kultur, argumentiert, dass der weibliche Körper in Konflikten zu einem zeremoniellen Schlachtfeld und einem Ort der Siegesparade wird. Er hat wahrscheinlich Recht, obwohl ich, insbesondere bei langen Kriegen, die Bedingungen biologischer Natur stärker hervorheben möchte. Und Diamanten würde ich nicht vergessen. Wir können sie in jeder Armee finden, besonders unter erfahrenen Soldaten. Mit Hilfe verschiedener Strategien versuchen sie, das Ausmaß der Verwüstung zu begrenzen. Sie können nicht viel tun, aber sie tun Wunder. Die Teufel werden durch barbarische Zeiten in das Mitleid der menschlichen Zivilisation versetzt. Ohne sie wären wir längst gestorben. Authentische unwahre Geschichten Der Bericht von Władimir Gelfand ist im Detail voller Authentizität. Von der Beschreibung "freiwilliger" Vergewaltigung zu einer Zeit, als es, wie Etgar Keret schreibt, weniger freiwillig als Vergewaltigung gab, bis hin zu einem Kleid für ein Mädchen. Soldaten rauben Damenunterwäsche aus - Isaac Babel ist überrascht. Es ist eine alte Praxis. Sie stehlen es, um verborgene Wünsche zu befriedigen, als Fetische und als Geschenke. Dank ihnen müssen sie die Vergewaltigung nicht beim Namen nennen. In schlechten Zeiten sind Gewalt und das damit verbundene Vokabular tabuisiert, was die Illusion von Freiwilligkeit erzeugt. Dies gilt für alle Parteien. Trotz des Anscheines der Authentizität entspricht Gelfands Bericht nicht den Tatsachen. In der Nähe von Kostrzyn und Barlinek und wahrscheinlich nirgendwo anders gab es keinen Angriff deutscher Frauenbataillone auf die sowjetischen Stellungen. Es gab keine solchen Einheiten in der deutschen Armee. Der Bericht ist Ausdruck jahrhundertealter militärischer Wünsche. Als die Amazonen an das Schwarze Meer kamen, argumentierte Herodot vor zweieinhalbtausend Jahren, die Skythen hätten nicht daran gedacht, mit Frauen zu kämpfen. Sie rieten, mutige junge Männer aus ihrer Mitte auszuwählen, die sie davon überzeugen würden, mit Männern zu leben. Der Chronist bezweifelte nicht, dass der Plan erfolgreich war. Apokryphe Ereignisse bei Frauen werden selten aufgezeichnet. Soldaten prahlen nicht mit ihnen, so wie Teenager, abgesehen von Gleichaltrigen, keine erotischen Fantasien haben. Historiker haben solche Berichte ignoriert und sie als falsch im Sinne von "harten" Tatsachen behandelt. Allenfalls interessierten sich Schriftsteller und seit einiger Zeit auch Psychologen für sie. Cervantes, der Soldat selbst, zitiert Männer, die davon träumen, dass Jungfrauen sie nackt baden. Ernest Hemingway, der vor mehr als einem Krieg geflohen ist, erinnert sich an die Geschichte eines Marines, der ein Jahr nach Kriegsende aus Deutschland zurückgekehrt ist. In Amerika wollte niemand mehr von seinen Schrecken hören, deshalb wiederholte er die Geschichte, die er von seinen Kollegen über die Rückeroberung deutscher Frauen gehört hatte, die im argentinischen Wald an Maschinengewehre gekettet waren. Soldaten ziehen nicht vor Freude in den Krieg. Wenn sie sich des nahen Krieges in der Kaserne bewusst sind, fehlt es ihnen an Frauen. Erstens träumen sie von einem letzten Pass. Ich werde ein paar Huren abholen - der Rekrut aus Myrers Roman fantasiert - ich werde mich in einem Raum niederlassen, der nicht größer als eine Telefonzelle ist, und sagen: Ich habe nicht viel Zeit. Zieh das Höschen mit den Beinen hoch und eins nach dem anderen aus. Dann schwärmen sie von lockeren feindlichen Frauen, die schon immer als Kriegsbeute geschätzt wurden. Jungen, die gegen revolutionäre Länder in den Krieg geschickt werden, zittern bei dem Gedanken an sexuell erfahrene Proletarier. Befreiung, wenn nicht zu Hause, ist verlockend. Italienische Soldaten, die nach Afrika gehen, träumen von äthiopischen Schönheiten. Die Farbe der Haut regt die Fantasie an. Der amerikanische Soldat aus Toni Morrisons Geschichte erwischt ein koreanisches Mädchen, das eine Orange aus einem Mülleimer stiehlt. Erschrocken, aber lächelnd bietet sie ihm ein "Yum-Yum" an. Das Angebot, einen Stock zu machen, hatte offenbar früher funktioniert. Kinder lernen am schnellsten im Krieg. Diesmal tötet der Soldat, der sich seiner flüchtigen Aufregung schämt, das Mädchen. Kriegsgewohnheiten, geschweige denn menschliche Mentalität, sind schwer zu ändern. Hoffnungen waren mit der Rekrutierung von Frauen verbunden. Sie sind überall in der Roten Armee. Svetlana Alekseevichs Reportage "Krieg hat nichts mit einer Frau zu tun" hätte nicht anderswo geschrieben werden können. Ihr Titel war jedoch verwirrend. Es ist wahr, dass Frauen eine andere Erinnerung an Krieg haben, farbenfrohe und berührende Details, aber sie verhalten sich im Krieg wie Männer. Sie sind begierig auf Rache. Sie töten. Sie vergewaltigen sogar gerne feindliche Frauen. Viele Berichte, nicht nur über Männer, deuten darauf hin, dass sie anfälliger für Raub und brutaler sind, obwohl solche Geständnisse das Ergebnis eines Zusammenpralls kultureller Bilder sanfter Frauen mit der atavistischen Kriegsrealität sein können. Die weiblichen Soldaten träumen kaum von den männlichen Bataillonen des Feindes. Sie kämpfen darum, sich gegen den Überschuss williger Männer in ihren eigenen Reihen zu verteidigen. Sie können das Zelt auch bei Bedarf nicht verlassen. Im irakischen Abu Ghraib-Gefängnis ist Folter jedoch manchmal erotisch. Amerikanische Soldatinnen spielen mit gebundenen muslimischen Männern. Sie demütigen sie, sie verletzen sie, sie schnüren ihre Genitalien mit Draht. Frauen im Krieg träumen vor allem von Liebe. Obwohl sie ihre Aussagen zu diesem Zeitpunkt einer eigenartigen Selbstzensur unterziehen, gibt es keinen Grund, ihnen nicht zu glauben. Sie unterscheiden sich nicht von Männern, die sich mit diesen Themen besser auskennen. Ich träume immer noch (...) von Liebe, selbst für eine deutsche Frau, wenn sie klug genug, hübsch, sauber und vor allem treu geliebt ist - Władymir Gelfand träumt einen Monat nach dem Krieg in Berlin. Er ekelt seine eigenen Frauen an. Er behandelt sie alle als "ruhige Mädchen". Nicht anders als Babel zuvor, der sie "Hurengefährten" nennt. Soldaten sind selektiv. Kriegsvergewaltigung schadet ihnen auch in den Augen von Frauen nicht. Sie strecken ihre Brüste nach Medaillen und verführen gierige Mädchen, während die Soldaten ihre Teilnahme am Krieg verbergen. Während des Nachkriegsmangels an Männern ist es für sie sicherlich schwieriger, ihre Kriegsträume für die Zeit des Friedens zu erfüllen. Professor dr hab. Jan M. Piskorski - Historiker, akademischer Dozent, arbeitet an der Universität Stettin. Vortrag gehalten auf dem Treffen des Terra Incognita-Vereins in der Stadtbibliothek in Chojna |